28.11.2022

Hekatomba bibliotek w czasie drugiej wojny światowej

FOT: PAWEŁ BOWNIK

Hekatomba, która na polskie państwo i społeczeństwo spadła w dobie II wojny światowej, nie ominęła wielkiej liczby książnic, których zbiory w ogromnej części – na skutek ostrzału artyleryjskiego i nalotów bombowych, a także celowych działań niemieckich władz okupacyjnych – zostały bezpowrotnie zniszczone. Najboleśniej wojenne zniszczenia dotknęły książnice Warszawy, centrum życia naukowego i kulturalnego przedwojennej Polski. Niemym świadkiem i symbolem wojennych dziejów polskich bibliotek pozostaje przechowywana w Bibliotece Narodowej urna z popiołami rękopisów i starodruków spalonych przez niemieckich żołnierzy w gmachu Biblioteki Ordynacji Krasińskich jesienią 1944 r.

KAMPANIA WRZEŚNIOWA

Spośród największych miast polskich najbardziej znaczące straty w czasie wojny już w 1939 r. poniosła stołeczna Warszawa. Pierwsze niemieckie bomby spadły na miasto 1 września, ostrzał artyleryjski, z różnym natężeniem, oddziały Wehrmachtu prowadziły od 8 do 27 września. Część najcenniejszych zbiorów bibliotecznych przed wybuchem działań wojennych udało się zabezpieczyć i ukryć w bezpiecznym miejscu. Ponad dwadzieścia rękopisów ze skarbca Biblioteki Narodowej, wśród nich Rocznik świętokrzyski, Psałterz floriański, Kazania świętokrzyskie, kroniki Galla Anonima i Wincentego Kadłubka, teka z muzycznymi manuskryptami Fryderyka Chopina, już w pierwszych dniach sierpnia umieszczono poza murami narodowej książnicy. 6 września 1939 r. materiały te, wraz ze skarbcem Banku Gospodarstwa Krajowego i Narodowego Banku Polskiego, ewakuowane zostały z Warszawy. Schronienie znalazły w Kanadzie, skąd rewindykowane zostały do Polski po zakończeniu II wojny światowej.

W czasie wrześniowej ofensywy wojsk niemieckich zniszczeniu uległo wiele książnic, liczne gmachy biblioteczne zostały poważnie uszkodzone. Na znajdującą się w kompleksie budynków Głównego Inspektoratu Sił Zbrojnych Centralną Bibliotekę Wojskową bomby spadały od pierwszych dni wojny. 24 września jej gmach spłonął doszczętnie, wraz z nim ogień strawił liczący 400 000 tysięcy woluminów księgozbiór. Najcenniejsze zabytki piśmiennictwa pochodzące z Biblioteki Rapperswilskiej, starodruki i rękopisy, które pod ostrzałem artyleryjskim udało się wydostać z biblioteki w przeddzień pożaru, spalone zostały po upadku Powstania Warszawskiego.

Kilkakrotnie bombardowana była również siedziba Biblioteki Ordynacji Zamojskiej w Pałacu Błękitnym, jednej z najstarszych i najwspanialszych polskich bibliotek rodowych, tradycjami sięgającej II. poł. XVI w. Zgromadzono w niej iluminowane rękopisy, inkunabuły, starodruki, zabytki kartograficzne, ikonograficzne i numizmatyczne. Grad pocisków, który spadł na gmach książnicy 25 września, uszkodził ok. 50 000 woluminów – blisko trzecią część ordynackich zbiorów. Znaczna część rękopisów i druków, którą w kolejnych latach okupacji udało się uchronić przed zniszczeniem, spalona została przez niemieckich żołnierzy 8 września 1944. Wojnę przetrwały pojedyncze zabytki. 25 września w perzynę obrócony został również pałac Przeździeckach, mieszczący bibliotekę ordynacką. Zagładzie w dużej części uległ cenny księgozbiór liczący ponad 60 000 woluminów i 500 rękopisów, blisko 800 dokumentów pergaminowych, ponad 350 zabytków kartograficznych oraz blisko 10 000 rycin i rysunków. Niewielka część zbiorów, którą udało się wynieść ze zniszczonego gmachu, spalona została przez niemieckich żołnierzy we wrześniu 1944 roku.  Wojenna pożoga nie ominęła gmachów pozostałych dużych warszawskich książnic: uszkodzeniu uległ Pałac Potockich, w którym przechowywane były rękopiśmienne zbiory Biblioteki Narodowej, gmach Biblioteki Ordynacji Krasińskich, budynki uniwersyteckie, mieszczące zbiory Biblioteki Uniwersyteckiej oraz książnic wydziałów i katedr. Szczęśliwie straty w odniesieniu do zbiorów nie były tutaj znaczne. Pożary wywołane bombardowaniem i ogniową nawałą spustoszenia czyniły także w bibliotekach publicznych, oświatowych, szkolnych, parafialnych. W całości spłonęła m. in. Biblioteka Wolnej Wszechnicy Polskiej, której księgozbiór liczył ponad 100 000 tomów, zniszczonych zostało blisko 20% oddziałów Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy.

PRYNCYPIA NIEMIECKIEJ POLITYKI W OKUPOWANEJ POLSCE

Na terenach zajętych przez wojska niemieckie rychło narzucony został ostry reżim okupacyjny. Niemal wszystkie polskie szkoły i instytucje kultury zostały zamknięte. Albert Forster, gauleiter okręgu Gdańsk–Prusy Zachodnie, w pierwszych dniach listopada 1939 r. deklarował, że „za pięć lat w Toruniu nie usłyszymy już ani jednego polskiego słowa”. W duchu maksymy „żaden naród nie żyje dłużej niż materialne świadectwa jego kultury”, sformułowanej przez Adolfa Hitlera w 1935 r. i utrwalonej na tablicy zmieszczonej w Domu Kultury Niemieckiej w Monachium, przystąpiono do systematycznego niszczenia polskich książnic. W Wielkopolsce późną jesienią 1939 r. zarządzono konfiskatę bibliotek instytucji państwowych, samorządowych, kościelnych, społecznych oraz księgozbiorów prywatnych. Wiele publikacji przeznaczono na makulaturę: los taki spotkał m. in. zbiory ponad trzystu sześćdziesięciu bibliotek Towarzystwa Czytelni Ludowych. Tomy, które nie zostały zniszczone, trafić miały do przeznaczonej dla Niemców i w tym celu rozbudowywanej poznańskiej Biblioteki Państwowej i Uniwersyteckiej. Brak miejsca magazynowego wymusił stworzenie prowizorycznych składnic zbiorczych, w których tymczasowe schronienie znalazło ponad dwa miliony woluminów. Co najmniej milion, pochłonęła dalej trwająca wojenna pożoga. Wśród zbiorów bezpowrotnie utraconych znalazł się m. in. księgozbiór poznańskiej Biblioteki Archidiecezjalnej, liczący ponad 150 000 woluminów, w tym niemal 1 000 inkunabułów.  Został on spalony w niemal 90% na skutek alianckiego nalotu bombowego z maja 1944 r. Dalsze nieszczęścia spadły na książnice poznańskie w czasie toczonych w styczniu i lutym 1945 r. walk o miasto. Wycofujący się Niemcy spalili liczne gmachy użyteczności publicznej, niszcząc przy tym Bibliotekę Raczyńskich, Bibliotekę Miejską oraz liczący ponad 100 000 druków księgozbiór Archiwum Państwowego.

Zgodnie z obowiązującymi od stycznia 1940 r. przepisami niemieckie organy administracyjne w żadnym wypadku nie mogły popierać polskiego życia kulturalnego, dopuszczając wyłącznie te przedsięwzięcia, „które noszą charakter prymitywnej rozrywki”. W listopadzie 1939 wydano rozporządzenie o konfiskacie majątku byłego państwa polskiego, które w styczniu 1940 rozszerzono na majątki prywatne. W grudniu 1939 ogłoszono rozporządzenie umożliwiające konfiskatę dzieł sztuki, a także nakładające na właścicieli obowiązek zgłoszenia wszystkich przedmiotów zabytkowych pochodzących sprzed roku 1850, w tym także rękopisów, druków, grafik itp. W maju 1940 r. podjęto decyzję o wycofaniu z księgarń i bibliotek pozycji „antyniemieckich, szkodliwych i niepożądanych”. Na liście znalazły się m. in. dzieła Adama Mickiewicza, Henryka Sienkiewicza, Zofii Kossak-Szczuckiej czy Melchiora Wańkowicza.

ZORGANIZOWANA GRABIEŻ DÓBR KULTURY

Nim w pełni wykrystalizował się zakres kompetencji władz Generalnego Gubernatorstwa, a okupacyjne ustawodawstwo okrzepło, zajęte przez wojska niemieckie tereny państwa polskiego stały się przestrzenią walki o wpływy instytucji wojskowych, policyjnych i partyjnych. Nie pozostało to bez wpływu na działalność instytucji kultury, w tym bibliotek, które stały się obiektem grabieży. W imieniu Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy działał w Generalnym Gubernatorstwie zespół archeologów, kierowany przez profesora Uniwersytetu Berlińskiego, Petera Paulsena. Choć pierwotnie Kommando Paulsen zabezpieczyć miało jedynie stanowiska archeologiczne i skonfiskować zabytki prehistoryczne, w październiku 1939 r. jego członkom powierzono zadanie przejęcia “wszystkich dóbr kulturalnych w Polsce, jeżeli mają one jakąkolwiek wartość i znaczenie dla problematyki germańskiej i niemieckiej”. Oddział ten odpowiedzialny był m. in. za wywiezienie z krakowskiego kościoła mariackiego ołtarza głównego dłuta Wita Stwosza. Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy zainteresowany był również bibliotekami. Paulsen zajął i odesłał do Berlina m. in. liczącą ponad 80 000 woluminów Bibliotekę Sejmu i Senatu, księgozbiory Instytutów Francuskiego, Duńskiego i Węgierskiego, Bibliotekę Seminarium Językoznawstwa Instytutu Indoeuropejskiego UW, część książek zgromadzonych w bibliotece Państwowego Muzeum Archeologicznego, Polskiego Instytutu Współpracy z Zagranicą oraz Ukraińskiego Instytutu Naukowego. Nad Sprewę przesłano także 40 000 tomów z Głównej Biblioteki Judaistycznej, największej żydowskiej książnicy w Warszawie. Ze zbiorów krakowskich Paulsen zajął liczący 10 000 tomów księgozbiór biblioteki Szkoły Nauk Politycznych przy Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Paulsen zamierzał również zająć cenne iluminowane rękopisy ze zbioru Biblioteki Ordynacji Zamojskiej. Ostatecznie do Berlina udało mu się ekspediować wyłącznie Kodeks supraski, zabytek piśmiennictwa cerkiewnosłowiańskiego z XI w. Kommando Paulsen wywiozło z Polski co najmniej 160 000 książek. Zbiory te, z niewielkimi wyjątkami, nie powróciły do Polski po 1945 roku.

Rabunkiem dóbr kultury zajmował się również, cieszący się zaufaniem marszałka Rzeszy Hermanna Göringa, austriacki historyk sztuki Kajetan Mühlmann, w listopadzie 1939 mianowany pełnomocnikiem ds. inwentaryzacji i zabezpieczenia dóbr kultury w Generalnym Gubernatorstwie. Ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie usunięto i zdeponowano w Krakowie blisko 600 rysunków, 6 tomów map, 18 albumów i blisko 16 500 rycin, w tym prace Albrechta Dürera oraz zbiór rycin z kolekcji Stanisława Augusta. W Bibliotece Narodowej skonfiskowano 410 rękopisów pergaminowych. Łupem komisji paść miały również inkunabuły tej książnicy (ponad 2 000 woluminów), ostatecznie pozostawiono je jednak w Warszawie. Do liczby tej dodajmy 21 rękopisów iluminowanych zagrabionych z Biblioteki Ordynacji Zamojskiej oraz nieznaną (wskutek późniejszego spalenia całości zbiorów) liczbę zabytków skonfiskowanych ze zbiorów Biblioteki Ordynacji Krasińskich.

OKUPACYJNA NOC BIBLIOTEK

Największe książnice, w tym Biblioteka Narodowa i Biblioteka Uniwersytecka wraz z księgozbiorami poszczególnych wydziałów i katedr zamknięte zostały dla czytelników, znacznie ograniczony został wymiar etatów. Bibliotekarze stanęli przed koniecznością oszacowania strat, uporządkowania zbiorów, przeprowadzenia prowizorycznych remontów uszkodzonych gmachów. Część zbiorów biblioteki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego Niemcy przewieźli do Instytutu Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach. W ograniczonym zakresie – na potrzeby uruchomionej przez władze okupacyjne Höhere Technische Fachschule – działała biblioteka Politechniki Warszawskiej. Zniszczeniu uległy księgozbiory innych uczelni: Szkoły Nauk Politycznych, Wojskowej Szkoły Inżynierii, Wyższej Szkoły Dziennikarskiej, Wyższej Szkoły Wojennej.

Okrutnie władze niemieckie rozprawiły się z bibliotekami szkolnymi. Szacuje się, że książnice te w dobie wojny utraciły 92% księgozbiorów. Jak notowała Alodia Kawecka-Gryczowa:

Polska […] miała stać się rezerwuarem ciemnej siły roboczej, książka i wszelkie urządzenia służące oświacie lub nauce były jej niepotrzebne, a pamiątki świadczące o jej kulturze wręcz szkodliwe. Toteż biblioteki szkolne i oświatowe bezwzględnie tępiono, paląc, topiąc lub oddając na przemiał.

W Bibliotece Narodowej umieszczono także księgozbiory urzędów, np. liczącą ponad 30 000 woluminów bibliotekę Prezydium Rady Ministrów, książnice towarzystw i stowarzyszeń, wydawnictw, a także zbiory Polskiej Macierzy Szkolnej, czy Polskiej Akademii Literatury. Można założyć, że w ten sposób do magazynów narodowej książnicy trafiło ponad 200 000 tomów książek i czasopism. Działalności nie przerwała Biblioteka Publiczna m. st. Warszawy, która wraz z większością filii czynna pozostała do zamknięcia w listopadzie 1942 roku.

W czerwcu 1940 r. generał-gubernator powołał do życia Główny Zarząd Bibliotek, z Gustavem Abbem, dyrektorem berlińskiej Biblioteki Uniwersyteckiej na czele. Utworzył on sieć bibliotek państwowych, którą tworzyły placówki w Warszawie, Krakowie i Lublinie, a po niemieckiej inwazji na Związek Sowiecki, także we Lwowie. Biblioteki państwowe miały stać się, według Abba, „miejscami pielęgnacji niemieckiej nauki na terenie Generalnego Gubernatorstwa”, które dostarczą „do jej dyspozycji odpowiedni materiał książkowy”. Jak tłumaczył, „dlatego niemieccy bibliotekarze nie tylko przejęli polskie biblioteki, zabezpieczyli je i na nowo zorganizowali, a również poprzez pozyskanie – dzięki dużym funduszom – niemieckiej literatury naukowej, zbudowali niemieckie biblioteki państwowe”. W Warszawie Bibliotekę Państwową utworzyły, jako oddziały, Biblioteka Uniwersytecka (Oddział pierwszy) oraz Biblioteka Narodowa (oddział drugi). Po śmierci Edwarda Krasińskiego, który w grudniu 1940 zginął w obozie koncentracyjnym w Dachau, włączono do Biblioteki Państwowej Bibliotekę Ordynacji Krasińskich.

Krąg czytelników bibliotek państwowych został znacznie ograniczony: korzystać z nich mogli jedynie obywatele niemieccy oraz Polacy pracujący w niemieckich urzędach (ci ostatni wyłącznie w celach służbowych).

W mieszczącej się przy ulicy Okólnik gmachu Biblioteki Ordynacji Krasińskich, której zbiory własne wynosiły ponad 700 dyplomów pergaminowych i nieco ponad 7 500 rękopisów, zgromadzić zamierzano zbiory specjalne: manuskrypty, inkunabuły, druki szesnastowieczne oraz polonika siedemnasto- i osiemnastowieczne. Z Biblioteki Narodowej do siedziby książnicy ordynackiej przewieziono blisko 18 000 rękopisów, z Biblioteki Uniwersyteckiej niecałe 4 000 manuskryptów. Na Okólnik trafiło również ponad 5 600 rękopisów muzycznych i blisko 13 000 manuskryptów teatralnych. W sumie zgromadzono tam ponad 50 000 rękopisów. Dodajmy do tego zbiory kartograficzne (głównie z Biblioteki Narodowej) w liczbie niespełna 34 000 oraz kolekcje zabytkowych rycin, rysunków i fotografii składającej się z niemal 160 000 jednostek. Do gmachu Biblioteki Ordynacji Krasińskich przetransportowano z Biblioteki Narodowej ponad 2 000 inkunabułów i 50 000 starych druków (wydawnictw szesnastowiecznych oraz poloników późniejszych), w tym zbiory Biblioteki Załuskich, rewindykowane z Rosji na mocy traktatu ryskiego. Jak się później okazało, szczęśliwie na Okólnik nie trafiły starodruki z Biblioteki Uniwersyteckiej, które nie tworzyły osobnego zbioru. Z kolei druki obce z XVII i XVIII w. w liczbie ok. 32 000 tomów przetransportowano do Biblioteki Uniwersyteckiej. Do książnicy tej przeniesiono także ponad 10 000 starych druków obcych ze zbiorów Biblioteki Ordynacji Krasińskich. Działania te zostały wstrzymane jesienią 1941 r.

Biblioteki warszawskie w niewielkim stopniu odczuły negatywne skutki alianckich bombardowań. W sierpniu i wrześniu 1942 r. w kolejnych nalotach zniszczona została posiadająca w swych zbiorach ok. 27 000 tomów książnica Ministerstwa Komunikacji. Od jesieni 1942 r. w poszczególnych oddziałach warszawskiej Staatsbibliothek podejmowano prace na rzecz zabezpieczenia zbiorów. W Bibliotece Uniwersyteckiej nad magazynami zainstalowano ognioodporny strop, niewielką część zbiorów przechowywaną w Bibliotece Ordynacji Krasińskich umieszczono w piwnicach Biblioteki Ordynacji Zamojskiej. Poważniejszych przygotowań, nie licząc przenoszenia zbiorów w gmachu przy Okólniku do piwnic i na niższe piętra, nie poczyniono.

POWSTANIE WARSZAWSKIE (1944)

W dobie powstania warszawskiego i po jego upadku na warszawskie zbiory spadła prawdziwa hekatomba. W pierwszych dniach sierpnia, o czym już wspomniano, przez wojska niemieckie podpalony został gmach Biblioteki Ordynacji Zamojskiej. W czasie powstania doszczętnie wypalona została książnica Politechniki Warszawskiej. W końcu sierpnia cudem udało się uniknąć wysadzenia w powietrze Biblioteki Narodowej. Kilka dni później działający w imieniu generała SS Hermanna Fegeleina, porucznik SS Moritz Arnhardt, realizujący zadanie „zabezpieczenia warszawskich dóbr kultury” z Biblioteki Narodowej, wywiózł 50 skrzyń z cennymi starymi drukami z Biblioteki Wilanowskiej i innymi zabytkami piśmiennictwa, ponad 200 skrzyń ze zbiorami Biblioteki Uniwersyteckiej oraz nieznaną liczbę niemieckich rękopisów z Biblioteki Ordynacji Krasińskich. Trafiły do Austrii, gdzie umieszczone zostały w zamku Fischhorn. Większość obiektów wywiezionych przez SS rewindykowanych zostało do Polski niedługo po wojnie. 

4 września niemieckie bomby spadły na gmach Biblioteki Ordynacji Krasińskich, wywołując pożar na kilku piętrach. Ratujący siedzibę ordynackiej książnicy bibliotekarze próbowali ugasić płomienie, ocalałe książki z pięter zajętych przez ogień wyrzucając na dziedziniec budynku. Choć wyższe piętra zostały zniszczone, dolne, a także piwnice, a zatem pomieszczenia, w których przechowywano najcenniejsze zabytki, ocalały. 6 września gmach zajęty został przez wojska niemieckie.  Na Okólnik polscy bibliotekarze powrócili dopiero po kilku tygodniach. 14 października stwierdzić mogli, że dopalają się podziemia gmachu książnicy. Bliższych oględzin zgliszcz dokonać można było dopiero w listopadzie. Bohdan Korzeniowski, wybitny teatrolog i tłumacz, notował:

Zejście do podziemi nie było zawalone gruzami. Dotarłem więc do lochu. Przy pierwszym spojrzeniu można było doznać oszałamiającej radości. Ależ – chciało się zawołać – zbiory ocalały! Leżały w grubych, różnych warstwach. Uderzał nawet jakiś porządek, którego nie zostawiliśmy maskując schron. Nie było ani blach, ani worków z piaskiem. Zwracał także uwagę znacznie niższy poziom pokładów. Woluminy nie przylegały już tak ciasno do sklepienia, jak wówczas, kiedyśmy je układali. Bliższe podejście odkrywało sekret tych zmian. Był ohydny. Przy dotknięciu warstwy równo ułożonych egzemplarzy już nawet nie rozpadały się, ale znikały. Zbiory zetlały doszczętnie w ogniu, który musiał je trawić wolno przez wiele dni. I nie było nawet trudno domyślić się, jak je zniszczono. […]. Wygarnęli książki spod stropu, oblali je benzyną i podpalili. Już ze stopą na gardle wypełniali wyrok zagłady wydany na sąsiedni naród. Mieściło się w nich obok ludobójstwa również książkobójstwo.

Z Korzeniowskim do Biblioteki Ordynacji Krasińskich dotarł Tadeusz Makowiecki, krytyk literacki, historyk literatury i sztuki. W swych wspomnieniach zapisał:

Cisza. Wszystkie okna magazynu czarne i puste (a wiemy, że Biblioteka przetrwała powstanie). Schodzimy (buty grzęzną w popiele) do ogromnych piwnic. Musiały być podpalane każda oddzielnie, systematycznie. A tu zgromadzono największe skarby: rękopisy, starodruki, rysunki, ryciny, nuty, mapy, Biblioteka Załuskich [pierwsza polska Biblioteka Narodowa, największa biblioteka w Europie w XVIII w.], zbiory Stanisława Augusta, reszta zbiorów raperswilskich, archiwa Krasińskich, cimelia z wszystkich bibliotek Warszawy. Nic. Nic. Z górą 100 000 pozycji rękopiśmiennych, nie wyzyskanych, nie drukowanych nigdy i już nigdy. Od iluminowanych złotem miniatur z XIV w., przez bezcenne silva rerum polskie do nieznanych listów Żeromskiego, Reymonta, Berenta. Nic. Znów ręce opadają bezwładnie, jak wtedy przy okrutnych meldunkach strat bliskich. Bezsilni wleczemy się ciemnymi korytarzami piwnicznych suteren: w najgłębszej, wielkiej kotłowni, góra może stu skrzyń drewnianych – całkiem pustych (przygotowane do ewakuacji zbiorów). Ich jedynie Niemcy nie podpalili. Bo – po co? Stoimy oświetlając paru świeczkami sklepioną pieczarę. Wreszcie bierzemy puste skrzynie, pod dwóch każdą – przydadzą się w innych bibliotekach – i powoli ruszamy. Potykając się na gruzach, przechodząc po górach cegły na wysokości I piętra, idziemy przez ulicę w milczeniu – kondukt niosący 10 długich, drewnianych skrzyń – pustych, nawet bez prochów.

Zniszczenia gmachu Biblioteki Ordynacji Krasińskich władze okupacyjne dokonały wbrew postanowieniom Układu o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie, podpisanego w nocy z 2 na 3 października w Ożarowie. Dziesiąty artykuł porozumienia zawierał zobowiązanie strony niemieckiej do umożliwienia „ewakuacji przedmiotów posiadających wartość artystyczną, kulturalną i kościelną”. Żołnierze Brandkommando, wyspecjalizowanej jednostki Wehrmachtu zajmującej się systematycznym niszczeniem i wypalaniem Warszawy, podpalili zachowane kondygnacje i piwnice biblioteki. Książnica dzieliła swój z los z innymi warszawskimi instytucjami kultury.

AKCJA PRUSZKOWSKA

Końcowy rozdział dramatycznych losów bibliotek warszawskich w dobie II wojny światowej stanowi tzw. akcja pruszkowska, próba zabezpieczenia i wywiezienia z Warszawy, która na rozkaz Adolfa Hitlera miała zostać całkowicie zniszczona, ocalałych książek i rękopisów. W jej ramach udało się wywieźć z Warszawy blisko 300 000 woluminów, które w dużej części przez wojska niemieckie ewakuowane zostały na Zachód: do dolnośląskiego Adelsdorfu (Zagrodno) i położonego opodal Frankfurtu nad Odrą Görbitscha (Garbicz). Istotną partię złożono w magazynie na terenie utworzonego przez Niemców przejściowego obozu koncentracyjnego w Pruszkowie. Wbrew obietnicom książki pozbawione zostały opieki niemieckich bibliotekarzy i przechowywane były w niekorzystnych warunkach: stajniach i zabudowaniach gospodarczych. Liczne tomy zostały rozgrabione, wiele uległo zniszczeniu.

Ostatni akord okupacyjnych dziejów stołecznych książnic wyznacza spalenie Biblioteki Publicznej m. st. Warszawy. Gmach jej poważnie uszkodzony został w czasie powstania. Magazyny z książkami, z których wiele pozycji udało się ewakuować w czasie akcji pruszkowskiej, ocalały. 16 stycznia 1945 r., w przeddzień zajęcia miasta przez armię sowiecką, wycofujące się z Warszawy jednostki niemieckie podpaliły budynek: magazyny z książkami i czytelnie spłonęły niemal doszczętnie. Ryszard Przelaskowski notował:

Uciekający hitlerowcy w ostatniej chwili podpalili bibliotekę. Wykonano to z całą premedytacją. Nie podpalono bowiem gmachu frontowego, ale dolne kondygnacje magazynów. Żelazna konstrukcja magazynów, odrywając się od obudowy murów, powoli osunęła się wraz z całym księgozbiorem na całopalny stos. Pastwą ognia padła również większość pawilonu w podwórzu […]. Z bogatego księgozbioru pozostały tylko resztki. W ten sposób została nadwerężona podstawa instytucji kulturalnej o wieloletniej tradycji oraz o dużej aktywności i spalony, jako dosłownie ostatni świecznik płonącej Warszawy, jeden z największych jej gmachów bibliotecznych.

Biblioteki stołeczne stanowiły przedmiot niszczycielskich działań niemieckich władz okupacyjnych od pierwszych dni wojny. Już we wrześniu 1939 r. niemałych spustoszeń dokonały naloty bombowe i ostrzały artyleryjskie. W kolejnych miesiącach i latach okupacji wiele książnic zostało zamkniętych, zbiory zostały rozgrabione, przemieszczone, narażone na zniszczenie. Pełna poświęceń praca polskich bibliotekarzy, którzy podjęli ofiarne starania na rzecz zachowania zdeponowanego w warszawskich książnicach polskiego i europejskiego dziedzictwa kulturowego, zniweczona została przez władze okupacyjne w ostatnich tygodniach wojny. Przeprowadzona z pełną premedytacją akcja niszczenia najcenniejszych zabytków piśmiennictwa zgromadzonych w bibliotekach była działaniem niemającym precedensu w dziejach.

Zimą 1945 r., wkrótce po wznowieniu działalności przez narodową książnicę, bibliotekarze zebrali prochy spopielonych w gmachu Biblioteki Ordynacji Krasińskich cennych zabytków polskiego i europejskiego piśmiennictwa. Mimo upływu kolejnych dziesięcioleci w spopielonych szczątkach wciąż wyraźnie widoczne są linie kart. Przechowywany w Bibliotece Narodowej zabytek przypomina o wojennej hekatombie stołecznych książnic i innych instytucji kultury.

TAGI:

Nagroda Fundacji im. Kościelskich wręczona Aleksandrze Tarnowskiej za powieść Wniebogłos
Nagroda Fundacji im. Kościelskich wręczona Aleksandrze Tarnowskiej za powieść Wniebogłos
Międzynarodowe spotkanie o ochronie dóbr kultury w formie cyfrowej
Międzynarodowe spotkanie o ochronie dóbr kultury w formie cyfrowej
ZEB zaprasza: O smutnym chłopcu Hansie Christianie Andersenie
ZEB zaprasza: O smutnym chłopcu Hansie Christianie Andersenie